czwartek, 29 stycznia 2015

Obietnic nie będzie

Przygotowana do startu. Ubezpieczona niczym tyłek J.Lo. W duchu modlę się (do własnego ego) by tym razem nie zaliczyć kolejnego faila. Jest blog. Jestem ja i moja klawiatura. Chyba mam cały, niezbędny ekwipunek by wyruszyć w tą cybernetyczną podróż. Zaciskam kurczowo kciuki, przygryzam wargę. 
Pojawiają się pierwsze słowa.





Nie będzie obietnic. Nie będą potrzebne. Jedynie ważne: dotrzymywanie - kroku, uśmiechu i myśli,a nawet gdy te ostatnie się gdzieś zagubią, nie ma powodów do strachu- wrócą. Z pokaleczonymi kolanami, obdartymi łokciami,bogatsze o ,,coś".
Nie powiem co Cie czeka. Zamiast tego bez pytania chwycę Cie za rękę i wyprowadzę Twoją głowę na spacer, zrobię operacje na otwartym sercu. Nie zawsze będzie miło i wygodnie. Nie będzie smyrania ego, słodkiego gruchotania, zalotnych spojrzeń.Nie zawsze.
Nie dążę do ulepszania,poprawiania, mówienia jak masz żyć. Czasem ma zapiec. Ma być niezręcznie, wątpliwie,czasem nieswojo i kąśliwie. Masz poczuć, jak pod naciskiem słów pękają Ci żyłki. Jak nerwy ruszone impulsem zaczynają się przepalać. Masz myśleć. Masz być świadom co się z Tobą dzieje, że Cie to rusza, obchodzi,coś znaczy. Mam zamiar nieco wejść Ci pod skórę i wybadać z czego jesteś ulepiony. Pobawić się Twoimi trybikami, poprzekładać zasuwki, skobelki. I chcę żebyś w tym uczestniczył.Żebyś wpuścił moje słowa w swoje zwoje, przetrawił na tysiąc sposobów. 
Nie oczekuje Twojej aprobaty, zgody-po prostu daj się temu ponieść. Takie mentalne sado-maso.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz